Dzis planujemy odwiedzic dom rodzinny i muzeum Pablo Diego José Francisco de Paula Juan Nepomuceno María de los Remedios Cipriano de la Santísima Trinidad Ruiz y Picasso, czyli Pabla Picassa. Dom, niestety jest zamkniety z powodu remontu, a muzeum nie moglismy znalesc. Skoro nie wypalil pomysl zwiedzania planujemy isc na plaze, wiec wracamy do hostelu po kapielowki. I wtedy olsnienie!
Zaraz przy ulicy San Jose, na ktorej znajduje sie nasz hostel ujrzelismy wielki napis Museo Pablo Picasso. Hmm, nie zwrocilismy na nie uwagi wczesniej, bo na przeciwko byla ciekawie urzadzona knajpka, ktorej przygladalem sie uwaznie za kazdym razem. No nic, skoro to Muzeum samo nas znalazlo, weszlismy do rodka napawac sie artyzmem. Wiekszosc z zobaczonych obrazow da sie namalowac w ciagu kwadransa i po pijaku, inne nawet ciekawe - ladnie wygladalyby w przedpokoju czy kuchni, a niektore tylko na strychu. Ale coz, nie jestesmy znawcami.
Warto tez zwrocic uwage na ulicznych grajkow. Wczoraj przy Alcazabie popis dawal Harfista, nie trudno spotkac tez gitarzystow grajacych i spiewajacych ludowe utwory z wielkim wdziekiem. Czestym instrumentem jest tez klarnet i trabka.