Autobus przywiozl nas na dworzec Plaza de Armas. Lekko nas to zdezorientowalo, bo w przewodniku zaznaczylem dojazd na inny dworzec. Rzut okiem na mape - idziemy na najblizszy przystanek i dalej zdecydujemy czym dojechac. Szczescie sprawilo, ze po kilku minutach przyjechal autobus, ktory ma przystanek rzut kamieniem od hostelu. W srodku spytalismy dla pewnosci pewna urocza babcie Hiszpanke gdzie dokladnie wysiasc. Udzielila nam cennych wskazowek, ale z jej wypowiedzi zrozumielismy tylko, ze dobrze jedziemy. Przystanki niestety sa tylko na zadanie i zgapilismy sie o jeden, przez co musielismy sie nieco wrocic, ale rowniez i tym razem hostel znalezlismy bez wiekszych trudnosci.
Obiad, prysznic i na miasto! Po drodze minelismy Torre del Oro - wieze najezona armatami i przeszlismy na druga strone rzeki - Rio Guadalquivir, w poszukiwaniu polecanej przez recepcjoniste naszego hostelu knajpy (Lo Nuestro), gdzie odbywaja sie pokazy Flamenco. Tutaj poszukiwania nie byly tak owocne, obeszlismy cale centrum wchodzac przy okazji do dosc taniego marketu oraz zatrzymujac sie na szklaneczke Sangrii. Lo Nuestro, niestety zamknieta, musimy dopytac lepiej o pory otwarcia.
Po powrocie d hostelu, zjadamy kolacje na jego dachu z widokiem na ladnie oswietlona Katedre.
Na szczescie tutejszy komputer jest kompatybilny z aparatem, wiec dodajemy kilka zdjec.