Leniwie zwlekamy sie z naszych pryczy, po kilkukrotnym przestawianiu budzika i po sniadaniu z bagazami kierujemy sie na dworzec. Autobus mamy dopiero za 2 godziny, wiec ten czas wykorzystujemy na znalezieniu jakiegos supermercado, by kupic jakis slodycz na droge. Wychodzimy z pelnymi siatkami, bo nie moglismy sie powstrzymac przed zrobieniem zapasow na kolejne 2 dni.
O 14 wsiadamy do naszego autokaru, ktory zaskakuje nas wyposazeniem wnetrza. Wygodne fotele (tak szerokie, ze w jednym rzedzie mieszcza sie 3, a nie 4, jak zwykle), ponadto kazdy dostal paczke z butelka wody, orzeszkami i ciastkami francuskimi. W kazdym zaglowku byl maly panel z wyswietlaczem, do obslugi radia. To rowniez tlumaczy obecnosc (jednorazowych) sluchawek w kazdej z torebek. Dodatkowo pod sufitem kilka telewizorkow pokazujacych przebieg trasy, a w trakcie drogi film. To wiekszy komfort podrozy niz samolotem, ktorym przylecielismy! Stad nasze zdziwienie.